Po pierwsze są to rzeczy, które wykraczają poza naszą strefę
bezpieczeństwa i wyrywają nas z rutyny
codziennych czynności. Po drugie takie, które wykraczają poza to, co wymagane,
mówiąc językiem ewangelii „jeśli ktoś żąda, byś poszedł z nim tysiąc kroków, idź z takim nawet
dwa tysiące”.
Po trzecie, rzeczy zbyt trudne do wykonania w pojedynkę i
wymagające współdziałania z innymi. Po czwarte, chodzi o takie działanie, za
które nie otrzymamy natychmiastowej zapłaty, działanie nie nastawione na
zdobycie poklasku i uznania. Wreszcie po piąte, rzeczy które są wbrew powszechnie
przyjętym normom kulturowym, normom sprzecznym z etyką i moralnością
chrześcijańską. Autorzy prezentują ewangeliczny sposób patrzenia na rzeczywistość
i wyrażają pragnienie, by chrześcijańska kultura wnosiła prawdę ewangelii do
każdej dziedziny życia. Aby chrześcijańskie wartości zaistniały w biznesie,
nauce, medycynie, prawie, polityce, pracy w domu, rodzicielstwie, edukacji,
sztuce i każdej innej aktywności.
Takie podejście do życia i rzeczywistości jest bardzo
bliskie mojemu sercu i moim myślom. Jestem niezmiernie wdzięczny, za możliwość
czerpania inspiracji do robienia „trudnych rzeczy” nie tylko z przytoczonej
powyżej książki, lecz również z życia osób, które miałem okazję poznać i wciąż
mam okazję poznawać.
Dziewczyna, która porzuca dobrze zapowiadającą się
karierę zawodową, wyjeżdża do Ugandy, aby wnieść odmianę do życia sierot i
wdów. Rodzina, która wyjeżdża na 6 lat do Chakasji, aby podjąć się tłumaczenia
Nowego Testamentu dla tego zapomnianego przez wielu narodu, jednego z wielu
narodów Syberii. Poprzez to dzieło pomaga też zachować język i narodową
tożsamość Chakasów. Młode małżeństwo w trakcie studiów wyjeżdża (według planów
na rok) na pogranicze kazasko-chińskie, aby angażować się w projekty
humanitarne i misyjne, w rezultacie zostaje w tak odległym od Polski zakątku
przez prawie 10 lat. Młoda dziewczyna odkłada zarobione pieniądze, aby co roku
na kilka miesięcy wyjechać do Afryki i pomagać w opiece nad dziećmi z
sierocińca. Mężczyzna, który „przypadkiem” odkrywa smutną prawdę o
rzeczywistości dzieci żyjących wśród filipińskich śmietnisk i podejmuje
wyzwanie, by zapewnić tym dzieciom edukację i wsparcie.
To są inspirujące historie, których pragnę słuchać.
Historie, które rzucają wyzwanie i dźwięczą w moich uszach pytaniem: „Co ja
mogę zrobić?” Niekoniecznie w Afryce, Azji, czy w innym odległym zakątku
świata. Ale co mogę zrobić w moim najbliższym otoczeniu, wśród tych z którymi
żyję na co dzień. Jaką pozytywną zmianę mogę wnieść do rzeczywistości, która
jest moją codziennością? Czy jestem gotowy, aby czynić to, co piękne i to, co
posiada wieczną, a nie tylko doczesną wartość?
Skąd brać motywację i chęć czynienia tego co trudne i szlachetne?
Według mnie, siła i determinacja, aby czynić rzeczy trudne płynie z serca,
które uznaje całkowitą zależność od Stwórcy, źródła i dawcy wszelkiego dobra.
Izajasz, starotestamentowy prorok, napisał kiedyś: „Czy ty jeszcze
nawet tego nie wiesz? Czy nie nauczyłeś się jeszcze niczego? Pan jest Bogiem
odwiecznym. Nic Go nie męczy ani nie nuży, a Jego mądrość jest nie do zbadania. To On dodaje sił tym, co są zmęczeni, i umacnia tych, którzy już
osłabli. Młodzi ludzie męczą się i chwieją, zdarza
się, że mdleją młodzieńcy. A tym, co ufają Panu, przybywa
sił nowych i skrzydeł dostają jak orły. Biegną naprzód nie czując zmęczenia,
poruszają się ciągle i nie są znużeni.” Z życia oddanego Bogu i ufności
pokładanej w Chrystusie wypływa radosna chęć i siła do czynienia tego co trudne
i szlachetne. Przynajmniej taki jest mój światopogląd i nie znajduję innej,
lepszej motywacji do życia i działania.
Jeśli
masz ochotę wspólnie ze mną czerpać zachętę i inspirację, aby czynić to co
trudne i szlachetne, zapraszam na kolejne spotkanie z cyklu „Bliskich spotkań
z…” Tym razem będziemy słuchać opowieści o pracy edukacyjnej wśród filipińskich
dzieci. Do zobaczenia w najbliższy czwartek (21 maja) w Sali Kolumnowej Zamku
Gostynińskiego o godzinie 18:00.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz